O czym to jest: W zapadłej amerykańskiej mieścinie dochodzi do zbrodni. Wielu zbrodni.
Tu należy zaznaczyć, że "Fargo" jest serialem-antologią, w którym każdy sezon ma mieć inną formę, bohaterów i miejsce akcji, ale ten sam klimat i nastrój (podobnie jak w "True Detective"). Dlatego też będziemy opisywać każdy sezon osobno. Zaczynamy!
Recenzja serialu:
W Hollywood panuje ostatnio kolejna moda. Zamiast wymyślać i wcielać w życie nowe pomysły na produkcje telewizyjne, twórcy biorą na warsztat kinowe hity sprzed paru lat i... przerabiają je na seriale. Oczywiście z innymi aktorami, zmienionymi (poszerzonymi) przebiegami fabuły, ale jednocześnie z zachowaniem oryginalnych postaci, klimatu i tego wszystkiego, co przesądziło o sukcesie takich filmów. Taki los spotkał "Od Zmierzchu do Świtu", "12 Małp", a także genialne "Fargo" braci Coen. Muszę przyznać, że na początku byłem bardzo przeciwny idei takiego odgrzewania kotletów sprzed lat. Zazwyczaj stawiam na oryginalność, a nie powtarzanie tych samych motywów, które już odniosły sukces (dlatego często staram się unikać rebootów). Ale coś spowodowało, że sięgnąłem po nowe "Fargo". I oszalałem z zachwytu.Tu należy zaznaczyć, że "Fargo" jest serialem-antologią, w którym każdy sezon ma mieć inną formę, bohaterów i miejsce akcji, ale ten sam klimat i nastrój (podobnie jak w "True Detective"). Dlatego też będziemy opisywać każdy sezon osobno. Zaczynamy!
SEZON 1

Nadto realia serialu po prostu zrzucały z krzesła - oto w zapomnianej mieścinie pod kanadyjską granicą, gdzie jedyne problemy to zaśnieżone drogi i wykroczenia drogowe, nagle zaczynają się sypać trupy. Jeden, drugi, dziesiąty... Na przestrzeni kilku tygodni splot niespodziewanych wydarzeń pociąga zbrodnię za zbrodnią, której może się przeciwstawić jedynie niezbyt rozgarnięta policjantka z miejscowego komisariatu. Nagle nikt nie może czuć się bezpieczny, a wrażenie zagrożenia potęguje fakt, że wszystkie postacie na ekranie zachowują się, jakby cierpiały na niedorozwój umysłowy (w sam raz dla mieścin cierpiących na chów wsobny). Niesamowicie absurdalna, porażająca czarnym humorem i zbiegami okoliczności historia, która - rzeczywiście - mogłaby się zdarzyć naprawdę. Uwielbiam!
Wniosek: Absolutny hit. Pozycja obowiązkowa.
SEZON 2
Z wielkimi nadziejami oczekiwałem na drugi sezon wspaniałego "Fargo". Nie wystraszyła mnie planowana zmiana obsady - wręcz przeciwnie! Nowa seria miała stanowić prequel pierwszej i opowiadać o wspominanej kilkukrotnie masakrze w Sioux Falls. Głównym bohaterem uczyniono młodego Lou Solversona, którego w pierwszym sezonie poznajemy jako starszego, emerytowanego policjanta. Tymczasem w roku 1979 wpadł on, podobnie jak później jego córka, na trop zbrodni, która zaczęła prowadzić do kolejnej, a ta do następnej, następnej i następnej...
To z całą pewnością cały czas oryginalne "Fargo": małe miasteczko, niezbyt bystrzy mieszkańcy, zimowa aura, poczucie osamotnienia i trywializacja przemocy, która pełza pod powierzchnią nawet najbardziej spokojnej okolicy. Ogląda się to fenomenalnie! Nie mogę się nachwalić zarówno przebiegu akcji (licznik zabitych sięgał zenitu), bystrych dialogów i cudownej gry aktorskiej, w której sam nie wiem, kto był lepszy. A więc wymienię moich ulubieńców: Patrick Wilson w kreacji uczciwego "gliny z powołania", jego mentor (i przy okazji teść) będący szeryfem (Ted Danson, którego znacie z końcowych sezonów "CSI"), Jesse Plemons w roli niezbyt rozgarniętego miejscowego rzeźnika, Kirsten Dunst jako jego feminizująca żona-fryzjerka czy wspaniały Bokeem Woodbine w roli literata, a przy okazji płatnego mordercy. A to tylko część niepowtarzalnej plejady postaci drugoplanowych! Trudno mi stwierdzić, który sezon "Fargo" jest lepszy, ale bez wątpienia obydwa stanowią obowiązkową pozycję. A dodanie smaczku SF w klimacie "Bliskich Spotkań Trzeciego Stopnia", tak popularnych w końcówce lat 70., czyni tę produkcję wspaniałym obrazem rzeczywistości roku 1979. Może i w krzywym zwierciadle, ale jednak. Ach, tak bardzo czekam na trzeci sezon!
To z całą pewnością cały czas oryginalne "Fargo": małe miasteczko, niezbyt bystrzy mieszkańcy, zimowa aura, poczucie osamotnienia i trywializacja przemocy, która pełza pod powierzchnią nawet najbardziej spokojnej okolicy. Ogląda się to fenomenalnie! Nie mogę się nachwalić zarówno przebiegu akcji (licznik zabitych sięgał zenitu), bystrych dialogów i cudownej gry aktorskiej, w której sam nie wiem, kto był lepszy. A więc wymienię moich ulubieńców: Patrick Wilson w kreacji uczciwego "gliny z powołania", jego mentor (i przy okazji teść) będący szeryfem (Ted Danson, którego znacie z końcowych sezonów "CSI"), Jesse Plemons w roli niezbyt rozgarniętego miejscowego rzeźnika, Kirsten Dunst jako jego feminizująca żona-fryzjerka czy wspaniały Bokeem Woodbine w roli literata, a przy okazji płatnego mordercy. A to tylko część niepowtarzalnej plejady postaci drugoplanowych! Trudno mi stwierdzić, który sezon "Fargo" jest lepszy, ale bez wątpienia obydwa stanowią obowiązkową pozycję. A dodanie smaczku SF w klimacie "Bliskich Spotkań Trzeciego Stopnia", tak popularnych w końcówce lat 70., czyni tę produkcję wspaniałym obrazem rzeczywistości roku 1979. Może i w krzywym zwierciadle, ale jednak. Ach, tak bardzo czekam na trzeci sezon!
Wniosek: Wciąż trzyma poziom. Kryminał surrealistyczny do granic możliwości!