"Fury" ("Furia")

O czym to jest: Przygody załogi amerykańskiego czołgu na froncie zachodnim II wojny światowej.

furia recenzja filmu brad pitt

Recenzja filmu:

II wojna światowa była moją pasją w latach młodzieńczych. Wiedziałem wszystko, co dało się o niej wiedzieć, przeczytałem każdą książkę i magazyn jakie wpadły mi w ręce, a sprzęt bojowy (czołgi, samoloty etc.) był tym, co kręciło mnie najbardziej. Z biegiem lat wiedza wywietrzała z mojej głowy, ale wspomnienie pasji pozostało. Dlatego też z wielką nadzieją czekałem na film o przygodach załogi amerykańskiego czołgu, prawdopodobnie pierwszej takiej produkcji od czasów udanego remake'u "Sahary"

Zacznijmy od pozytywów. Chwalę scenografię i realizm - rzeczywiście widz mógł się poczuć jak we wnętrzu amerykańskiego Shermana. Scenom batalistycznym nie mogę nic zarzucić, krew lała się z ekranu jak w najlepszych produkcjach kategorii R, z "Kompanią Braci" i "Pacyfikiem" na czele. Postacie również były bardzo udane, świetnie się oglądało Brada Pitta (choć wyglądał niemalże jak kopia swojej kreacji z "Bękartów Wojny"), a i miłą niespodzianką była obecność Shane'a z "The Walking Dead". Czemu więc ten film jest tak absolutnie zły?

Wszystko położył scenariusz. Tak głupiej, niedorzecznej, nielogicznej i gardzącej intelektem widza fabuły nie widziałem od czasów tandetnych horrorów w stylu "Super-Ośmiornicy vs. Dwugłowego Tyranozaura" i innych tytułów tego typu. No bo dajcie spokój... Ciężkie walki i ciężarówki pełne amerykańskich trupów w kwietniu 1945 na froncie zachodnim? Pojedynczy (i unieruchomiony!) Sherman zatrzymujący 300 żołnierzy Waffen-SS, mogących rzekomo zmienić losy wojny? Niemiecki Tygrys całkowicie odporny na amerykańskie pociski? No jak słowo daję! Napompowany heroizm i machanie amerykańską flagą przekraczało tu granice absurdu (a myślałem, że nie może być gorzej niż w "Szeregowcu Ryanie"). Scenariusz po prostu leży i kwiczy, a finałowa rozwałka zamiast wzbudzać respekt, wzbudza jedynie politowanie i chęć wyjścia z kina. Jestem bardzo, bardzo rozczarowany, bo nawet osoby nieznające zbytnio historii II wojny światowej nie uwierzą w te bzdury, które pojawiają się na ekranie. Taki potencjał i tak zmarnowany... Takie rzeczy tylko w Hollywood.

Wniosek: Piramidalna bzdura we wspaniałej wizualnej otoczce.


Copyright © Jest Kultowo! , Blogger